Koniec


27 czerwca 2019, 11:43

Zacznijmy od końca całej mojej historii.

Mam 25 lat, dwójkę dzieci i jestem 7 lat w związku.

 

Miesiąc temu pochowałam swoją matke. 

________

Dopóki śmierć nie wpakowała się w moje życie byłam dość skrytą osobą. 

Radość czerpałam z każdej osoby, z każdej sytuacji mimo, że w sercu zupełnie co innnego czułam. 

Odkąd pamiętam zawsze nie potrafiłam mówić o swoich problemach.

Zakładając tego bloga nie spodziewam się utraty tego smutku oraz zabliznowania  tej rany w sercu. 

Myślę, że chce wyrzucić z siebie pewne przemyślenia oraz to co mnie od zawsze niszczy. 

_______

12 maj był dla mnie ciężkim dniem,

wcześnie wszyscy wstaliśmy nie byłam u siebie byłam cały czas niespokojna.

Nie zdawałam sobie sprawy, że nieodebrany telefon od ojca zmieni całe moje życie w jeszcze gorsze niż było.

Zawsze twierdziłam, że mnie nic takiego jak śmierć bliskiej osoby nie spotka, może nie w taki sposób.

Bliska co to znaczy? Kurwa przecież nawet we wspomnieniach nie przypominam sobie bliskich momentów z moją matką.

 

 

Rodzice nie potrafili mówić prawdy, nigdy nie zdawali sobię sprawy z powagi sytuacji. 

Żyli w swoim świecie.

Byli ze swojego stylu życia oraz decyzji powiedziałabym bardzo dumni.

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz